Był piątek. Tego dnia nie musiałam iść do szkoły, gdyż właśnie rozpoczęła się majówka. Obudziłam się dziś stosunkowo wcześnie. Tym razem nie z powodu jakichkolwiek męczących mnie koszmarów sennych, lecz przez dźwięk przychodzącej wiadomości SMS.
Leniwie podniosłam się z łóżka i ziewając przy tym głośno, podniosłam telefon leżący na szafce nocnej. Oniemiałam, gdy ujrzałam kto jest nadawcą wiadomości.
Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Sam fakt, że dostałam od niego SMSa nie był niczym niezwykłym, aczkolwiek była to najlepsza rzecz jaka mogła mi się przytrafić tego ranka.
Siedziałam na łóżku i przez 5 minut próbowałam się ogarnąć, by stłumić w sobie nieopanowaną radość i poczucie euforii.
Gdy emocje opadły, postanowiłam wreszcie odczytać ową wiadomość. Moim oczom ukazała się wiadomość następującej treści:
Hej Eve. Tęsknię za Tobą. Odezwij się jak będziesz miała wolną chwilę, okej? Pragnę Cię usłyszeć. ~ Harry
Hej Eve. Tęsknię za Tobą. Odezwij się jak będziesz miała wolną chwilę, okej? Pragnę Cię usłyszeć. ~ Harry
Siedziałam z ogromnym uśmiechem na twarzy, a po moim sercu rozlało się przyjemne ciepło. To było bardzo miłe, że mimo nieuchronnie przemijającego czasu oraz dzielącej nas odległości, on ciągle o mnie pamiętał. W tamtym momencie zastanawiałam się, czy odpisać od razu, czy też może jest czymś zajęty. Po chwili stwierdziłam, że sam zaczął pisać, więc pewnie czeka na jakiś sygnał.
Napisałam SMSa o treści: Hej Słońce. Mam teraz trochę czasu, możesz zadzwonić, jeśli chcesz. po czym zatwierdziłam całość poprzez naciśnięcie "wyślij". Po chwili w moim pokoju rozbrzmiał dźwięk dzwonka informującego o połączeniu przychodzącym.
- Hej Hazza. - odebrałam - Co tam słychać w wielkim świecie? - zaśmiałam się.
- Hej Eve. - usłyszałam ciepły głos mojego najlepszego przyjaciela. - U mnie wszystko po staremu. Koncerty, fanki, wywiady, nagrywanie piosenek... Popularność bywa męcząca - westchnął. - Cieszę się z każdej wolnej chwili. Opowiadaj lepiej, co u ciebie.
Uśmiechnęłam się. Strasznie mi go brakowało. Uwielbiałam z nim rozmawiać, śmiać się, wygłupiać. Tęskniłam za nim. Cholernie mocno.
- Hej Eve. - usłyszałam ciepły głos mojego najlepszego przyjaciela. - U mnie wszystko po staremu. Koncerty, fanki, wywiady, nagrywanie piosenek... Popularność bywa męcząca - westchnął. - Cieszę się z każdej wolnej chwili. Opowiadaj lepiej, co u ciebie.
Uśmiechnęłam się. Strasznie mi go brakowało. Uwielbiałam z nim rozmawiać, śmiać się, wygłupiać. Tęskniłam za nim. Cholernie mocno.
- Nawet dobrze. Polska nie jest taka zła... - powiedziałam nie do końca sobie dowierzając. Wolałabym wrócić do UK. Zdecydowanie.
Usłyszałam głośne westchnienie Harrego.
- Tęsknimy za tobą. Zawsze byłaś, jesteś i zawsze będziesz naszą słodką, cudowną Eve... - odpowiedział. Zdawało mi się, że chciał jeszcze coś dodać, ale nie zdołał tego zrobić, gdyż wtrącił się Louis.
- POTWIERDZAM! - wykrzyczał do słuchawki Lou.
Usłyszałam donośny śmiech Harrego, który wymusił taką samą reakcję na całe zajście na mnie. Jego śmiech był naprawdę bardzo zaraźliwy. Gdy Hazz się śmiał, można było się zastanawiać, co jest zabawniejsze: opowiedziany dowcip bądź zabawne zajście, czy też jego uroczy na swój sposób śmiech. Było to kolejne na liście rzeczy "Za co uwielbiam Harrego Styles'a"
- Hello BooBear! - zaśmiałam się do słuchawki. - Vas Happenin'?
W tle można było usłyszeć tłumiony chichot Lokowatego.
Usłyszałam głośne westchnienie Harrego.
- Tęsknimy za tobą. Zawsze byłaś, jesteś i zawsze będziesz naszą słodką, cudowną Eve... - odpowiedział. Zdawało mi się, że chciał jeszcze coś dodać, ale nie zdołał tego zrobić, gdyż wtrącił się Louis.
- POTWIERDZAM! - wykrzyczał do słuchawki Lou.
Usłyszałam donośny śmiech Harrego, który wymusił taką samą reakcję na całe zajście na mnie. Jego śmiech był naprawdę bardzo zaraźliwy. Gdy Hazz się śmiał, można było się zastanawiać, co jest zabawniejsze: opowiedziany dowcip bądź zabawne zajście, czy też jego uroczy na swój sposób śmiech. Było to kolejne na liście rzeczy "Za co uwielbiam Harrego Styles'a"
- Hello BooBear! - zaśmiałam się do słuchawki. - Vas Happenin'?
W tle można było usłyszeć tłumiony chichot Lokowatego.
- Eve... rozumiem, że dość długo się nie widzieliśmy, ale wiedz jedno: Nadal nie lubię jak mówicie na mnie BooBear! - jęknął Louis, co wywołało u mnie i Hazzy jeszcze większy atak śmiechu.
Rozmawialiśmy tak jeszcze przez pół godziny, aż w końcu przerwał nam menager chłopców. Musieli się zacząć szykować, bo tego dnia miało się odbyć spotkanie dotyczące ustalania terminów koncertów i listy państw, w których wystąpią podczas ich pierwszego europejskiego tournée.
Nie chcąc zmarnować reszty dnia, ubrałam się i zeszłam po schodach na dół, do kuchni by przygotować sobie śniadanie. Nasypałam płatki kukurydziane do miski i zalałam je zimnym mlekiem, po czym usiadłam wygodnie na kanapie przed telewizorem. Sytuacja była taka sama jak zawsze - pełno kanałów, nic do oglądania. Po co do cholery rodzice za to płacą?! pomyślałam.
Po skończonym posiłku umyłam zęby i postanowiłam, że wybiorę się na spacer. Opuściłam dom, oczywiście pamiętając o mojej obsesji - zamknęłam drzwi na klucz i kilka razy sprawdziłam, czy są dobrze zamknięte. Moi rodzice zawsze wpajali mi, żeby uważać na takie rzeczy, bo kiedyś może się okazać, że gdy chociaż jeden jedyny raz zapomnę tego zrobić, ktoś może to wykorzystać. Nie sądzę, by robili to z chęcią wpędzenia mnie w paranoję, jednak stałam się bardzo przewrażliwiona na tym punkcie.
Gdy tak spacerowałam, doszłam do wniosku, że okolica naprawdę nie jest taka zła. Jednak wciąż brakowało jej "tego czegoś". Tego, co miała moja ukochana miejscowość. Brakowało tu również pięciu przystojnych i utalentowanych chłopaków. O ile było by tu weselej i przyjemniej dla mnie, gdyby oni tu byli.
Nie chcąc zmarnować reszty dnia, ubrałam się i zeszłam po schodach na dół, do kuchni by przygotować sobie śniadanie. Nasypałam płatki kukurydziane do miski i zalałam je zimnym mlekiem, po czym usiadłam wygodnie na kanapie przed telewizorem. Sytuacja była taka sama jak zawsze - pełno kanałów, nic do oglądania. Po co do cholery rodzice za to płacą?! pomyślałam.
Po skończonym posiłku umyłam zęby i postanowiłam, że wybiorę się na spacer. Opuściłam dom, oczywiście pamiętając o mojej obsesji - zamknęłam drzwi na klucz i kilka razy sprawdziłam, czy są dobrze zamknięte. Moi rodzice zawsze wpajali mi, żeby uważać na takie rzeczy, bo kiedyś może się okazać, że gdy chociaż jeden jedyny raz zapomnę tego zrobić, ktoś może to wykorzystać. Nie sądzę, by robili to z chęcią wpędzenia mnie w paranoję, jednak stałam się bardzo przewrażliwiona na tym punkcie.
Gdy tak spacerowałam, doszłam do wniosku, że okolica naprawdę nie jest taka zła. Jednak wciąż brakowało jej "tego czegoś". Tego, co miała moja ukochana miejscowość. Brakowało tu również pięciu przystojnych i utalentowanych chłopaków. O ile było by tu weselej i przyjemniej dla mnie, gdyby oni tu byli.
Szłam tak w ciszy, kompletnie zatracona w myśleniu o tym, co by było gdyby. Odpłynęłam. Nagle, przypomniałam sobie o zbliżającej się imprezie u Magdy, która miała się odbyć dziś wieczorem. Zupełnie nie miałam pomysłu na to, co założę, jaki zrobię makijaż itp. Wystarczyło wykonać jedno połączenie do Eweliny. Umówiłyśmy się na dwunastą na zakupy i na obiad na mieście.
Gdy wróciłam do domu, poprawiłam makijaż i jeszcze raz przeczesałam włosy. Ubrałam bluzę i wyszłam na spotkanie z kumpelą. Po drodze słuchałam swojej ulubionej piosenki na iPodzie. Kiedy piosenka zaczęła dobiegać końca, ujrzałam sylwetkę Eweliny.
- Hej skarbie. - powitała mnie. - No to co, zaczynamy zakupowe szaleństwo? - puściła do mnie oczko.
- Taak. Muszę sobie coś znaleźć na tę domówkę u Magdy. Pora uzupełnić braki w szafie. - zaśmiałam się.
Zakupy minęły nam dość przyjemnie. Odwiedziłyśmy wszystkie nasze ulubione sklepy. Dobrałyśmy sobie odpowiednie ciuchy i skompletowałyśmy do nich dodatki. Przy okazji zahaczyłyśmy o drogerię, gdzie uzupełniłyśmy braki kosmetyczne. Mogę zaliczyć ten shopping do udanych.
Po skończonych zakupach udałyśmy się do pizzerni. Przysięgam, tylko w niej serwują tak świetną pizzę. Tamtejsza, była chyba najlepsza, jaką jadłam kiedykolwiek. Hmm, zawsze jakiś plus mieszkania tutaj. - pocieszałam się. Miałam naprawdę dobry humor.
Gdy wróciłam do domu, poprawiłam makijaż i jeszcze raz przeczesałam włosy. Ubrałam bluzę i wyszłam na spotkanie z kumpelą. Po drodze słuchałam swojej ulubionej piosenki na iPodzie. Kiedy piosenka zaczęła dobiegać końca, ujrzałam sylwetkę Eweliny.
- Hej skarbie. - powitała mnie. - No to co, zaczynamy zakupowe szaleństwo? - puściła do mnie oczko.
- Taak. Muszę sobie coś znaleźć na tę domówkę u Magdy. Pora uzupełnić braki w szafie. - zaśmiałam się.
Zakupy minęły nam dość przyjemnie. Odwiedziłyśmy wszystkie nasze ulubione sklepy. Dobrałyśmy sobie odpowiednie ciuchy i skompletowałyśmy do nich dodatki. Przy okazji zahaczyłyśmy o drogerię, gdzie uzupełniłyśmy braki kosmetyczne. Mogę zaliczyć ten shopping do udanych.
Po skończonych zakupach udałyśmy się do pizzerni. Przysięgam, tylko w niej serwują tak świetną pizzę. Tamtejsza, była chyba najlepsza, jaką jadłam kiedykolwiek. Hmm, zawsze jakiś plus mieszkania tutaj. - pocieszałam się. Miałam naprawdę dobry humor.
Gdy wróciłam do domu była już piętnasta. Nie wiedziałam co zrobić, żeby jakoś spożytkować ten czas. Nic rozsądnego nie przyszło mi do głowy, więc włączyłam laptopa i postanowiłam sprawdzić co słychać na Twitterze. Panowało tam ogólne zamieszanie. Fanki przeżywały Europejską trasę koncertową One Direction. Z tego co się tam dowiedziałam, to koncerty mają się odbyć również w kilku miejscach w Polsce. Zaskoczeniem dla mnie była wiadomość o tym, że chłopcy mają też zagrać na jednej z imprez charytatywnych w tym kraju, ale jeszcze nie ujawniono gdzie się to odbędzie. Na razie nic jeszcze nie wiadomo.
Ucieszyłam się, gdyż miałam skrytą nadzieję, że znowu ich zobaczę, że wszystko będzie jak dawniej, a to co się wydarzyło do tej pory, było tylko złym snem. Jak cudownie było by mieć z powrotem swoich przyjaciół u boku, którym można by powiedzieć wszystko. Moi chłopcy nie byli jak reszta rozkapryszonych gwiazdek. To były nadal te same dzieciaki, którzy chcą się dobrze bawić i cieszyć życiem. Mimo wszystko, trzymam za nich kciuki. Chcę by spełniali swoje marzenia. Jeszcze kiedyś się spotkamy. Wierzę w to.
Komputer okazał się faktycznie maszyną do zabijania czasu, bo zanim się zdążyłam zorientować, wybiła siedemnasta. Pora zacząć przygotowania do imprezy Magdy.
Wzięłam szybki, odświeżający prysznic, po czym ubrałam się w kupione wcześniej ciuchy. Wyprostowałam moje lekko falujące się, czarne włosy, zrobiłam makijaż wieczorowy i pomalowałam paznokcie. Na koniec dobrałam do tego biżuterię.
W domu rozbrzmiał dźwięk dzwoniącego telefonu. Odebrałam. To była Magda, chciała się dowiedzieć, czy rzeczywiście pamiętam, że dziś jest impreza. Bała się, że ją wystawię. Ja nie z tych. Dotrzymuję słowa. Na ogół.
O dziewiętnastej opuściłam dom i pokierowałam się w stronę domu Magdy, w którym miała odbyć się impreza. Powitała mnie głośna muzyka rozbrzmiewająca w okolicy jej miejsca zamieszkania. Mimo że, jeszcze tam nie dotarłam, już byłam w stanie ją usłyszeć. Gdy mówiła, że będzie to jedna z większych domówek w tych stronach, najwidoczniej nie żartowała.
O dziewiętnastej opuściłam dom i pokierowałam się w stronę domu Magdy, w którym miała odbyć się impreza. Powitała mnie głośna muzyka rozbrzmiewająca w okolicy jej miejsca zamieszkania. Mimo że, jeszcze tam nie dotarłam, już byłam w stanie ją usłyszeć. Gdy mówiła, że będzie to jedna z większych domówek w tych stronach, najwidoczniej nie żartowała.
Wreszcie trafiłam do celu. Przed domem czekała na mnie już Magda z Eweliną. Jak na razie było jeszcze mało osób. Tak na prawdę, to ja i Ewel byłyśmy jednymi z pierwszych. Magda chciała, abyśmy przyszły szybciej, by pomóc jej zrobić odpowiedni makijaż. Okazało się, że całe party zostało zaplanowane na dwudziestą i o ile dobrze pójdzie, miało trwać do rana.
Prace nad makijażem organizatorki trwały w najlepsze, gdy zaczęła się zbliżać pierwsza, spora gromadka gości. Postanowiłyśmy, że ja pomogę Magdzie skończyć make-up, a Ewelina pójdzie się nimi zająć.
Po pięciu minutach udało mi się zakończyć pracę nad wizerunkiem koleżanki. Muszę przyznać, że wyszło mi to całkiem nie źle. Poniekąd, byłam z siebie zadowolona.
Prace nad makijażem organizatorki trwały w najlepsze, gdy zaczęła się zbliżać pierwsza, spora gromadka gości. Postanowiłyśmy, że ja pomogę Magdzie skończyć make-up, a Ewelina pójdzie się nimi zająć.
Po pięciu minutach udało mi się zakończyć pracę nad wizerunkiem koleżanki. Muszę przyznać, że wyszło mi to całkiem nie źle. Poniekąd, byłam z siebie zadowolona.
Zeszłyśmy na dół, do reszty imprezowiczów. Ci bawili się już w najlepsze. Na stole zostały przygotowane przekąski, trochę jedzenia i alkohol.
Przez chwilę postać Magdy mignęła mi przed oczami, a potem zniknęła w gronie imprezującej młodzieży, próbując dostać się do kuchni. W przeciągu 5 minut wróciła z drinkami dla mnie i dla siebie.
- Masz Eve. - podała mi szklankę. - Pij do dna - powiedziała z zachęcającym błyskiem w oku.
Wzięłam łyka przyrządzonego przez Magdę drinka, po czym skrzywiłam się, myśląc: Cholera! Mocniejszych nie było?! jednak nie wypowiedziałam tego głośno, nie chcąc ujść na sztywniarę.
- Ugh... - wyrwało mi się mimo woli.
- Masz Eve. - podała mi szklankę. - Pij do dna - powiedziała z zachęcającym błyskiem w oku.
Wzięłam łyka przyrządzonego przez Magdę drinka, po czym skrzywiłam się, myśląc: Cholera! Mocniejszych nie było?! jednak nie wypowiedziałam tego głośno, nie chcąc ujść na sztywniarę.
- Ugh... - wyrwało mi się mimo woli.
Magda spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem cisnącym się jej na usta.
- Nie pijasz, prawda?
- Aż tak widać? - zapytałam
Odpowiedział mi jedynie jej chichot.
- Troszeczkę. Nie martw się, rozkręcisz się. - powiedziała po chwili puszczając do mnie oczko.
Fakt, nie przepadałam za alkoholem. Piłam jedynie okazjonalnie jakiegoś drinka czy piwo na imprezie, ale to co przygotowała mi Magda było, naprawdę, cholernie mocne. Postanowiłam jednak, że to wypiję, by nie zrobić jej przykrości. W końcu nie codziennie zdarzają się takie imprezy.
Mijała godzina za godziną. Zanim zdążyliśmy się obejrzeć, wybiła pierwsza w nocy. Tańczyłam właśnie z jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole. Miał na imię Kacper. Podobał mi się od jakiegoś czasu.
Na początku tańczyliśmy zupełnie normalnie, ale z czasem i razem z ilością procentów uderzających nam do głowy, wszystko zaczęło robić się bardziej odważne. Nawet nie wiedziałam kiedy i jak to się stało, ale skończyliśmy na kanapie, obściskując się i namiętnie całując.
Powoli zaczęłam nabierać świadomości, dlatego powiedziałam "stop" tej zmierzającej w nie właściwym kierunku sytuacji. Gdy przerwaliśmy, zrobiło się między nami trochę nie zręcznie, jednak zapomnieliśmy o tym, wypijając kolejnego drinka.
Zaczynało świtać. Nie wiedziałam, czy powinnam wracać już do swojego domu, czy poprosić Magdę o udostępnienie mi pokoju gościnnego, abym mogła się przespać. Padałam ze zmęczenia. Po chwili namysłu, stwierdziłam, że ta druga opcja jest dość głupia, więc pożegnałam się ze wszystkimi imprezowiczami. Jak znam życie tego wieczoru zdarzyło się trochę rzeczy, których jutro się będę wstydzić, ale w tamtym momencie zupełnie nie chciało mi się o tym myśleć.
Zaczynało świtać. Nie wiedziałam, czy powinnam wracać już do swojego domu, czy poprosić Magdę o udostępnienie mi pokoju gościnnego, abym mogła się przespać. Padałam ze zmęczenia. Po chwili namysłu, stwierdziłam, że ta druga opcja jest dość głupia, więc pożegnałam się ze wszystkimi imprezowiczami. Jak znam życie tego wieczoru zdarzyło się trochę rzeczy, których jutro się będę wstydzić, ale w tamtym momencie zupełnie nie chciało mi się o tym myśleć.
Gdy dotarłam do domu, po cichu skierowałam się do swojego pokoju, by nie obudzić śpiących rodziców. Po drodze wzięłam z kuchni butelkę wody, gdyż pomyślałam, że po obudzeniu na pewno mi się przyda.
Kiedy dotarłam do sypialni, od razu położyłam się do łóżka i szybko odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
Hej!
Mam nadzieję, że podoba Wam się drugi rozdział.
Czekam na Wasze opinie w komentarzach.
Z góry przepraszam, że długo nic nie dodałam.
Mam nadzieję, że się nie gniewacie :P
Mam nadzieję, że się nie gniewacie :P
Followujcie mnie na twitterze : @ImagineMeBaby
Pozdrawiam i do następnego kochani <3
Suuper! Będę tu często wpadać bo bardzo fajne:) Mam tylko nadzieję że szybko dodasz nową notkę;] Tymczasem ja zapraszam do siebie: http://nienawisc-poczatkiem-milosci.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział:) Podoba mi się. Czekam na kolejny;) Zapraszam do mnie http://klaudiaaishh.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńbardzo fajny rozdział : * czekam na następny : )
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie : )
http://everything-about-one-direction.blogspot.com/
Od dzisiaj jestem twoją stałą czytelniczką . Bardzo mnie zaciekawiło twoje opowiadanie . Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńJak z ONE DIRECTION to zawsze przeczytam.
OdpowiedzUsuńI bardzo mnie się podobało !!!
♥ Super ♥
Fajne opowiadanie, będę tu zaglądać :)
OdpowiedzUsuń~ Jolka :)