~Z perspektywy Eve
Wtorkowy poranek. Obudziłam się dość wcześnie, więc miałam dużo czasu dla siebie, zanim wyszłam do szkoły. Nie mogłam spać. Tej nocy nawiedziły mnie wszystkie zmartwienia i myśli, przed którymi próbowałam się uchronić za dnia. Najgorsze było to, że zamykając oczy, przywoływałam do siebie obrazy przedstawiające wszystkie najlepsze wspomnienia i chwile, które spotkały mnie w Anglii. Dlaczego więc najgorsze? Z jednej, prostej przyczyny: bałam się, że już nigdy tam nie wrócę.
Postanowiłam jakoś wykorzystać ten czas na coś pożytecznego, zamiast użalać się nad sobą. Kiedyś musiałam się pogodzić z przeprowadzką. Musiałam. Więc czemu nie mogłam?
Poszłam do łazienki i spojrzałam w odbicie w lustrze. Moje włosy, które zazwyczaj były idealnie proste i gładkie, dziś sterczały - każdy w innym kierunku. Wzdrygnęłam się.
Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic i umyłam zęby. Po wykonaniu tych porannych czynności, udałam się do mojej garderoby. Ubrałam mój ulubiony fioletowy t-shirt, czarną bluzę i przetarte, jasne jeansy. Jak na VIPa, ubierałam się całkiem normalnie.
Ostatnimi rzeczami do wykonania tego ranka były makijaż i fryzura. Pociągnęłam tuszem rzęsy i delikatnie podkreśliłam mój czysto błękitny kolor oczu. Nigdy nie uważałam się za specjalnie ładną, ale dzisiaj na prawdę się sobie podobałam. Szybko wyprostowałam moje średniej długości czarne włosy, po czym usiadłam na łóżku i wpatrując się w szafirowego koloru ścianę, zastanawiałam się co ze sobą zrobić, by uchronić się od zbytniego rozmyślania nad rzeczami, na które nie miałam wpływu.
Poszłam do łazienki i spojrzałam w odbicie w lustrze. Moje włosy, które zazwyczaj były idealnie proste i gładkie, dziś sterczały - każdy w innym kierunku. Wzdrygnęłam się.
Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic i umyłam zęby. Po wykonaniu tych porannych czynności, udałam się do mojej garderoby. Ubrałam mój ulubiony fioletowy t-shirt, czarną bluzę i przetarte, jasne jeansy. Jak na VIPa, ubierałam się całkiem normalnie.
Ostatnimi rzeczami do wykonania tego ranka były makijaż i fryzura. Pociągnęłam tuszem rzęsy i delikatnie podkreśliłam mój czysto błękitny kolor oczu. Nigdy nie uważałam się za specjalnie ładną, ale dzisiaj na prawdę się sobie podobałam. Szybko wyprostowałam moje średniej długości czarne włosy, po czym usiadłam na łóżku i wpatrując się w szafirowego koloru ścianę, zastanawiałam się co ze sobą zrobić, by uchronić się od zbytniego rozmyślania nad rzeczami, na które nie miałam wpływu.
Nagle zadzwonił mój telefon. Kto do cholery dzwoni o tej porze? pomyślałam.
- Halo ? - powiedziałam do słuchawki obojętnym tonem.
- Eve, skarbie, wpadnę po ciebie wcześniej, dobrze? Starzy mnie strasznie wkurwiają, nie chce mi się siedzieć tu z nimi ani minuty dłużej. - odpowiedział zniecierpliwiony, damski głos. To była Ewelina. Jedna z normalniejszych w mojej paczce. Ceniłam u niej to, że nie potrzebowała chwalić się ile kieszonkowego dostaje od rodziców, ile kasy wydała na ostatnich zakupach i w jakich markowych sklepach była, żeby zabłysnąć w grupie. Ewelina była bardzo żywą, charyzmatyczną i zabawną brązowowłosą dziewczyną. Wszędzie jej było pełno. Czasami wszyscy zastanawiamy się, czy ona na serio nie ma ADHD.
- Oczywiście. W sumie, to jestem już prawie gotowa do wyjścia, więc bądź za jakieś pięć minut. - odpowiedziałam
Nawet przez telefon poczułam, jak z wielką ulgą Ewel przyjęła moje słowa.
- Dzięki - wzięła głęboki oddech - Naprawdę nie wiesz ile to dla mnie znaczy. - rozłączyła się.
- Eve, skarbie, wpadnę po ciebie wcześniej, dobrze? Starzy mnie strasznie wkurwiają, nie chce mi się siedzieć tu z nimi ani minuty dłużej. - odpowiedział zniecierpliwiony, damski głos. To była Ewelina. Jedna z normalniejszych w mojej paczce. Ceniłam u niej to, że nie potrzebowała chwalić się ile kieszonkowego dostaje od rodziców, ile kasy wydała na ostatnich zakupach i w jakich markowych sklepach była, żeby zabłysnąć w grupie. Ewelina była bardzo żywą, charyzmatyczną i zabawną brązowowłosą dziewczyną. Wszędzie jej było pełno. Czasami wszyscy zastanawiamy się, czy ona na serio nie ma ADHD.
- Oczywiście. W sumie, to jestem już prawie gotowa do wyjścia, więc bądź za jakieś pięć minut. - odpowiedziałam
Nawet przez telefon poczułam, jak z wielką ulgą Ewel przyjęła moje słowa.
- Dzięki - wzięła głęboki oddech - Naprawdę nie wiesz ile to dla mnie znaczy. - rozłączyła się.
Gdy Ewelina zakończyła połączenie, zaczęłam zastanawiać się, o co się znowu pokłócili. Była okropnym buntownikiem. Do każdej jednej rzeczy wypowiedzianej przez rodziców potrafiła się przyczepić i podważać ich zdanie na każdym kroku. Jednym słowem, mogło pójść o wszystko. O wszystko, co nie spodobało się Ewelinie. We własnym domu zachowywała się jak królewna. Nawet w szkole nie starała się rozstawiać ludzi po kątach w takim stopniu, w jakim robiła to w "swoim królestwie".
Zeszłam na dół po schodach, żeby dostać się do znajdującego się na parterze przedpokoju. Założyłam moje czerwone Conversy i udałam się do wyjścia. Wychodząc zamknęłam drzwi na klucz i sprawdziłam czy aby na pewno są zamknięte. To taka moja mała obsesja.
Zeszłam na dół po schodach, żeby dostać się do znajdującego się na parterze przedpokoju. Założyłam moje czerwone Conversy i udałam się do wyjścia. Wychodząc zamknęłam drzwi na klucz i sprawdziłam czy aby na pewno są zamknięte. To taka moja mała obsesja.
Gdy wyszłam z domu, ujrzałam smukłą sylwetkę Eweliny. Przez część drogi szłyśmy w milczeniu, aż w końcu moja ciekawość wzięła górę.
- O co poszło? - wypaliłam
Ewelina spojrzała na mnie zdziwiona. Po chwili przybrała oburzony wyraz twarzy - widać było jak walczy z silnie panującymi nad nią emocjami, aby nie wybuchnąć. Minęła chwila, zanim powiedziała cokolwiek.
- To jest długa historia. - odpowiedziała niechętnie.
Przewróciłam oczami.
- Takie lubię najbardziej. -obdarowałam ją najszczerszym uśmiechem na jaki było mnie stać.
Ewelina spojrzała na mnie zdziwiona. Po chwili przybrała oburzony wyraz twarzy - widać było jak walczy z silnie panującymi nad nią emocjami, aby nie wybuchnąć. Minęła chwila, zanim powiedziała cokolwiek.
- To jest długa historia. - odpowiedziała niechętnie.
Przewróciłam oczami.
- Takie lubię najbardziej. -obdarowałam ją najszczerszym uśmiechem na jaki było mnie stać.
Zauważyłam jak jej kąciki ust zmierzają ku górze, lecz po chwili opanowała się i znowu jej twarz przybrała postać obojętnej maski. Wzięła głęboki oddech.
- Eve... - zaczęła spokojnie - Ta para frajerów działa mi na nerwy! Ci idioci chcą uśpić mojego ukochanego psa! Chcą uśpić Jessie! Jedyną istotę, którą kiedykolwiek tak mocno kochałam! Chcą mnie jej pozbawić! - wybuchnęła niczym wulkan.
Tym razem to ja posłałam jej zdziwione spojrzenie, ale to tylko przez to, jak bardzo akcentowała swoją miłość do zwierzęcia. Ona nie mogła być normalna. Dałaby się pokroić za własnego psa. Mało tego, była by gotowa sprzedać duszę diabłu żeby nic mu się nie stało. Odnosiłam wrażenie, że lepiej traktowała własnego psa, niż rodziców. Taka już była. Zwierzęta były zawsze ważną częścią jej życia.
Z drugiej strony, musiałam wziąć pod uwagę, jak ważna była dla niej owa psina. Jessie była przy niej zawsze. Od małego. Nie rozumiałam, co takiego musiało się stać, że od razu ją skreślili, że chcą ją uśpić?
- Uspokój się... - zaczęłam - Może mają jakiś... powód?
Prychnęła. W jej oczach ujrzałam ogień i żądzę zemsty.
- Wiesz jaki jest ich pierdolony problem?! Weterynarz powiedział, że ma raka i że nie uda jej się z tego wylizać. Próbowali ją leczyć, ale to wszystko gówno dało! Stwierdzili, że dalsze leczenie nie ma sensu... - jej wzburzenie i złość zastąpiła fala łez.
- Eve... - zaczęła spokojnie - Ta para frajerów działa mi na nerwy! Ci idioci chcą uśpić mojego ukochanego psa! Chcą uśpić Jessie! Jedyną istotę, którą kiedykolwiek tak mocno kochałam! Chcą mnie jej pozbawić! - wybuchnęła niczym wulkan.
Tym razem to ja posłałam jej zdziwione spojrzenie, ale to tylko przez to, jak bardzo akcentowała swoją miłość do zwierzęcia. Ona nie mogła być normalna. Dałaby się pokroić za własnego psa. Mało tego, była by gotowa sprzedać duszę diabłu żeby nic mu się nie stało. Odnosiłam wrażenie, że lepiej traktowała własnego psa, niż rodziców. Taka już była. Zwierzęta były zawsze ważną częścią jej życia.
Z drugiej strony, musiałam wziąć pod uwagę, jak ważna była dla niej owa psina. Jessie była przy niej zawsze. Od małego. Nie rozumiałam, co takiego musiało się stać, że od razu ją skreślili, że chcą ją uśpić?
- Uspokój się... - zaczęłam - Może mają jakiś... powód?
Prychnęła. W jej oczach ujrzałam ogień i żądzę zemsty.
- Wiesz jaki jest ich pierdolony problem?! Weterynarz powiedział, że ma raka i że nie uda jej się z tego wylizać. Próbowali ją leczyć, ale to wszystko gówno dało! Stwierdzili, że dalsze leczenie nie ma sensu... - jej wzburzenie i złość zastąpiła fala łez.
Nie przyjemnie było oglądać ją w takim stanie. Jak na "okropnego szkolnego potwora" była strasznie wrażliwa. Starała się wszystko idealnie maskować pod swoim obojętnym wyrazem twarzy i buntem. Nie lubiła, gdy się ktoś nad nią użala. Wolała być uwielbiana przez innych, niż patrzeć jak ktoś się nad nią lituje i tym samym stracić ciężko dotąd budowaną reputację.
Próbowałam ją jakoś pocieszyć, jednak wszystko na marne. Była okropnie przybita.
Wreszcie szatynka uspokoiła się, otarła łzy i sięgnęła po kosmetyczkę. Poprawiła rozmazany przez płacz makijaż, przeczesała włosy i przykleiła do twarzy sztuczny uśmiech. Przekroczyłyśmy próg szkoły. Szkolny korytarz był dziś bardziej zatłoczony niż zwykle. No tak, drzwi otwarte - pomyślałam. To była na prawdę dobra szkoła, więc ludzie walczyli o to, by się tu dostać. Wszędzie kręciło się pełno zwiedzających.
Próbowałam ją jakoś pocieszyć, jednak wszystko na marne. Była okropnie przybita.
Wreszcie szatynka uspokoiła się, otarła łzy i sięgnęła po kosmetyczkę. Poprawiła rozmazany przez płacz makijaż, przeczesała włosy i przykleiła do twarzy sztuczny uśmiech. Przekroczyłyśmy próg szkoły. Szkolny korytarz był dziś bardziej zatłoczony niż zwykle. No tak, drzwi otwarte - pomyślałam. To była na prawdę dobra szkoła, więc ludzie walczyli o to, by się tu dostać. Wszędzie kręciło się pełno zwiedzających.
Zignorowałam ten widok i poszłam do szafki. Schowałam tam moją ulubioną czarną bluzę i udałam się pod salę lekcyjną. Otoczyło mnie grono ludzi z mojej paczki, witając mnie : przytulając się, całując. Kiedyś strasznie mi to przeszkadzało, uważałam to za cholernie głupie i nie potrzebne. Teraz jestem już przyzwyczajona, stało się to codziennością, równie naturalne co oddychanie.
- Hey, Eve! - zawołała za mną Magda - znana z bycia jędzą i ciętego języka. Jednak, o dziwo, nigdy nie doświadczyłam tego z jej strony. Gdybym nie widziała jej kilka razy w akcji, nigdy bym w to nie uwierzyła. Wydawała się dość sympatyczna. No tak pomyślałam jestem... ughh... VIPem.. to wszystko wyjaśnia. - skrzywiłam się na samą myśl o tym, jak można aż tak szufladkować ludzi. W sumie, to nigdy dotąd nie spotkałam się z aż tak ściśle uporządkowaną hierarchią. Jednakże, z dwojga złego, cieszyłam się, że jestem w tej "lepszej grupie". Ominęło mnie wiele upokorzeń i nieprzyjemności. Chociaż... jak to mówią "coś kosztem czegoś". Zyskałam spokój i swobodę bycia, ale straciłam w oczach tych zwykłych ludzi, wśród których chciałam znaleźć przyjaciół. Teraz, wydawało się to prawie niemożliwe.
- Tak? - spytałam
Twarz Magdy promieniała. W jej oczach można było dostrzec iskierki szczęścia.
- W ten piątek organizuję wielkie party u mnie w domu. - powiedziała na jednym wydechu - Starych nie będzie na chacie, mamy całą noc! To będzie największa biba w historii domówek w tej okolicy!
Nie wiedziałam czy powinnam podzielać entuzjazm koleżanki, ale mimo wszystko, chciałam się czegoś więcej dowiedzieć. W końcu, takie eventy nie zdarzają się często i po prostu nie wypada nie iść. Tak już po prostu jest.
- Będą najlepsze ciacha z naszej szkoły i najfajniejsze laski. Oczywiście jesteś zaproszona - kontynuowała Magda - Wpadnij do mnie koło 20.
Uśmiechnęłam się.
- W sumie, to nie wiem czy dam radę w piątek... - ciągnęłam obserwując reakcję koleżanki.
- No nie! - jęknęła. - Daj spokój! Bez ciebie to żadna impreza. Po prostu nie może cię tam nie być. Proszę...? - zrobiła maślane oczka al'a kot ze Shreka. To było naprawdę zabawne zjawisko.
- No dobra. Będę. Udało ci się mnie przekonać. Ciesz się. - zaśmiałam się.
Magda podskoczyła i klasnęła w ręce z radości.
- Zawsze wiedziałam, że można na ciebie liczyć. - przytuliła mnie w euforii.
Ostatnimi czasy moje imprezowe życie nabierało tempa. Przypomniał mi się tekst : Work hard, party harder. W takim razie, czeka mnie bardzo ciężki weekend.
- Hey, Eve! - zawołała za mną Magda - znana z bycia jędzą i ciętego języka. Jednak, o dziwo, nigdy nie doświadczyłam tego z jej strony. Gdybym nie widziała jej kilka razy w akcji, nigdy bym w to nie uwierzyła. Wydawała się dość sympatyczna. No tak pomyślałam jestem... ughh... VIPem.. to wszystko wyjaśnia. - skrzywiłam się na samą myśl o tym, jak można aż tak szufladkować ludzi. W sumie, to nigdy dotąd nie spotkałam się z aż tak ściśle uporządkowaną hierarchią. Jednakże, z dwojga złego, cieszyłam się, że jestem w tej "lepszej grupie". Ominęło mnie wiele upokorzeń i nieprzyjemności. Chociaż... jak to mówią "coś kosztem czegoś". Zyskałam spokój i swobodę bycia, ale straciłam w oczach tych zwykłych ludzi, wśród których chciałam znaleźć przyjaciół. Teraz, wydawało się to prawie niemożliwe.
- Tak? - spytałam
Twarz Magdy promieniała. W jej oczach można było dostrzec iskierki szczęścia.
- W ten piątek organizuję wielkie party u mnie w domu. - powiedziała na jednym wydechu - Starych nie będzie na chacie, mamy całą noc! To będzie największa biba w historii domówek w tej okolicy!
Nie wiedziałam czy powinnam podzielać entuzjazm koleżanki, ale mimo wszystko, chciałam się czegoś więcej dowiedzieć. W końcu, takie eventy nie zdarzają się często i po prostu nie wypada nie iść. Tak już po prostu jest.
- Będą najlepsze ciacha z naszej szkoły i najfajniejsze laski. Oczywiście jesteś zaproszona - kontynuowała Magda - Wpadnij do mnie koło 20.
Uśmiechnęłam się.
- W sumie, to nie wiem czy dam radę w piątek... - ciągnęłam obserwując reakcję koleżanki.
- No nie! - jęknęła. - Daj spokój! Bez ciebie to żadna impreza. Po prostu nie może cię tam nie być. Proszę...? - zrobiła maślane oczka al'a kot ze Shreka. To było naprawdę zabawne zjawisko.
- No dobra. Będę. Udało ci się mnie przekonać. Ciesz się. - zaśmiałam się.
Magda podskoczyła i klasnęła w ręce z radości.
- Zawsze wiedziałam, że można na ciebie liczyć. - przytuliła mnie w euforii.
Ostatnimi czasy moje imprezowe życie nabierało tempa. Przypomniał mi się tekst : Work hard, party harder. W takim razie, czeka mnie bardzo ciężki weekend.
___________
Hej!
No i mamy pierwszy rozdział. Mam co do niego mieszane odczucia, jednak mam nadzieję, że choć trochę Wam się podoba.
No i mamy pierwszy rozdział. Mam co do niego mieszane odczucia, jednak mam nadzieję, że choć trochę Wam się podoba.
Oczywiście piszcie co sądzicie o tym rozdziale. Komentarze są mile widziane. :)
Możecie mnie obserwować na twitterze : @ImagineMeBaby tam będę powiadamiać, czy jestem w trakcie pisania czegoś nowego, kiedy mam zamiar dodać etc.
Pozdrawiam i do następnego :*
Rozdział zaje...isty poprostu ; D Czekam na następne ; *
OdpowiedzUsuńMnie się podoba bardzo fajnie się czyta mino że dopiero zaczęłaś nie powiem podoba mi się.
OdpowiedzUsuńChętnie by przeczytała następny xD
Zapraszam też do mnie http://party-hard-1d.blogspot.com/
Love it <3
OdpowiedzUsuńMi się tam podoba;) Jest na prawdę nieźle i czekam już na kolejny rozdział. Wiadomo, że to początki i akcja musi się rozkręcić.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze nastąpi to niedługo;)
Idealny wstęp, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńJest świetnie ;pp
OdpowiedzUsuńniecierpliwie czekam na nn :D
Ja też już czekam na następny rozdział w dodatku ciekawszy.! ;D
OdpowiedzUsuńIdealny wstęp . .Oczekuje tylko jednego . .Żebyś szybciej dodawała rozdziały .. ;p Okey .. Wtedy będzie wspaniale .. :D
OdpowiedzUsuńIzuŚ ..
ciekawee ;p
OdpowiedzUsuńczekam na dalsze częścii ; D
fajny blog ;)
OdpowiedzUsuńKOCHANI! Przepraszam, ale nie wiem, kiedy dodam następną notkę gdyż napisałam bardzo długi rozdział 2 i straciłam wszystko, przypadkowo skasowałam, a blogger jak to blogger zapisuje każdą wprowadzoną zmianę. W związku z tym muszę pracować nad tą notką po raz kolejny. Bardzo przepraszam. Nie mam pojęcia kiedy dodam, mam nadzieję, że mi to wybaczycie..
OdpowiedzUsuńfajne:) będę tu często zaglądała:) nienawisc-poczatkiem-milosci.blog.onet.pl to mój blog:)
OdpowiedzUsuń